niedziela, marca 06, 2011

Czarne owce

Jakiś czas temu kupiłam śliczny materiał z zamiarem uszycia z niego pościeli dla obu chłopaków. Zachwycona pokazuję im ten materiał:
A: Patrzcie, kupiłam płótno w owieczki, uszyję wam pościele! Chcecie?
S: Oooo!! Taaak!! Ja chcę!!
O: Eeee!! Ja chciałem w żyrafy!
A: (połowicznie rozczarowana) ee, no dobra, to z tego bedzie dla Seweryna a dla Ciebie będę nadal szukać materiału w żyrafy



Po tygodniu z haczykiem pościel była już gotowa. Jeden komplet: poszwa na kołdrę i dwie małe na poduszki. W sobotę wieczorem Seweryna łóżko przybrało nowe kolory
S: łał, mamcia! Super! Dzisiaj śpię na biało, a jutro na czarno!
O: A może ta jedne poduszka być moja?
A: Przecież ci się nie podobał ten materiał?
O: NO ale ja bym też chciał w owieczki!
A: Jak Ci Seweryn odpali jedną poduchę to bierz, ale z nim się dogadaj

Seweryn się zgodził i Olek dostał jedna poduchę w owce.



W niedzielę wieczorem leżę we wannie. Faceci teoretycznie już w łóżkach. Olgierd podpełza do domowego konfesjonału (tak tak, tą rolę pełnią kratki w dolnej części drzwi do łazienki, ja zalegam we wannie, a wszyscy do mnie mówią przez te kratki, w spokoju człowiek poczytać nie może!)
O: Mama, a mogę ja dziś spać z Sewerynem?
A: A dlaczego?
O: Bo ja też chcę pościel w owce
A: A niech tam, wedle mnie to śpijcie, co mnie to obchodzi. Ale to Seweryn musi się zgodzić a nie ja!

Olek odchodzi, słyszę z pokoju:

S: I co powiedziała?
O: Że jak ty się zgodzisz to mogę z tobą spać
I na to wkracza ojciec ze standardowym hasłem: To wy jeszcze nie śpicie???? Jak wychodzę to śpią każdy w swoim łóżku.

Brak komentarzy: