Wczoraj w Seweryna klasie było zebranie. W czasie zebrania zwróciła się do mnie czyjaś mama.
Czyjaś Mama: A to pani jest mamą Seweryna?
A: Tak
Czyjaś Mama: Ja jestem mamą Zuzi, tej która dołączyła do klasy później i chciałam powiedzieć, że to Seweryn się tak Zuzią zaopiekował w pierwszym dniu w szkole, teraz to ona już z dziewczynami się trzyma, ale Seweryn się nią zajął, pokazał jej wszystko
A: Och! Ach! Jak miło słyszeć! Uśmiechy itp. itd.
Czyjaś mama: tak, bardzo fajnie, Zuzi się to bardzo przydało, widać, że z niego taki wrażliwy chłopiec...
W domu udzielam ogromnej pochwały, a Seweryn na to:
Tak, ja jej wszystko pokazałem, i bibliotekę tez jej pokazałem, ale ona była akurat zamknięta!
I naszła mnie taka myśl o rodzinnej anegdotce krążącej od ponad 20 lat, kiedy to Wuj tymczasowo przebywający w Śremie rzekł w podobnej sytuacji: "Maurycy, on mnie uwielbia od pierwszego wejrzenia".
Czyż "Zuzia, ona mnie uwielbia..." nie brzmi lepiej?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz