niedziela, stycznia 24, 2010

Sześciolatek

Po wczorajszym przyjęciu nasza rodzina powiększyła się o dwie... ryby. Do smażenia się nie nadają, Nawet Olgierdowi nie wystarczyłby taki obiad. Imion też jeszcze nie mają. Coś trzeba wymyślić. Tak czy siak, konkurs na najlepszy prezent wygrała ciocia Maryla. Dzieci zyskały upragnione zwierzaki, a ja zyskałam lęki, że uśmiercę dwie kolejne ryby (jednego Bojownika załatwiłam jakieś "sto lat temu" a drugiego Welona jakieś 4 lata temu).



Dziś rano Olgierd z pasją rozkłada imitację poczty, którą dostał wczoraj Seweryn. oddziela druki od pieniędzy i od znaczków, układa koperty i pocztówki w pudełku. Seweryn ogląda bajkę, ale w pewnym momencie ześlizguje się z kanapy, staje naprzeciw Olka:

S: Olgierd, a mogę teraz ja być naczelnikiem?
O: Nie, ja dopiero jestem naczelnikiem!
S: Olek, ale teraz ja będę naczelnikiem! Bo jak nie, to będę cię... okradał! (i w tym pełnym napięcia momencie wyciąga zza pleców pistolet)


Brak komentarzy: