Dialogi z pełną buzią

Wieczór. Seweryn je płatki z mlekiem, Olgierd bułę z miodem. Podsumowanie dnia.

S: Mama a wiesz, u nas był taki pan dzisiaj i on miał motyle
A: Motyle miał? Takie prawdziwe?
O: Nie sztuczne, ale miał tez prawdziwe zwierzaki!
A: I on był pewnie z zoo ten pan, co?
S: Nie, ale on powiedział, że można do niego zadzwonić i on przyjedzie pokazać te zwierzaki
A: No to jakie miał te zwierzaki?
O: Motyle nie prawdziwe i prawdziwy żuk!
A: Ach żuk!
O: Tak i on był taki duży! I wiesz co on miał na nosie?
A: Nie wiem, musisz mi powiedzieć
O: On miał taki wielki nos a na tym nosie miał... szczotkę!
S: I miał też pająka i zrobił czary mary i ten pająk zrobił pajęczynę! Prawdziwą!
A: A wszystkie dzieci były na spotkaniu z tym panem? Ze wszystkich sal?
S: Niee, bo w czerwonej sali jest malowanie i nie wszystkie
O: Tak i on ten pan miał tez jeszcze węż!
A: Węż? Chyba węża miał?
S: Tak, wąża miał. A mama, a wiesz jak się nazywał ten wąż?
A: Nie wiem
S: On się nazywał... UDUSZAK!

(domyślam się, że nazywał się jednak dusiciel!)

S: Mama a wiesz, ja dziś zjadłem w przedszkolu dwie zupy!
A: No to musiałeś byc bardzo głodny, co?
O (z fochem): A ja nie zjadłem dwie zupy!
A: No bo potem było na pewno drugie danie, więc nie zmieściłbyś pewnie dokładki zupy
S: Tak, a ja zmieściłem. I Jerzyk też zjadł dwie zupy
O: A mi pani nie dała :((
A: No ale pewnie nie poprosiłeś
O: Poprosiłem, ale pani powiedziała, że będzie drugie jedzenie potem.
A: No to musiała wam bardzo smakować ta zupa. A jaka to była? Pomidorowa? Ogórkowa?
O: Nieeee, to była rosołowa
A: No to jak wam tak smakowała to mama musi chyba się nauczyć robić rosół, skoro tak lubicie
O: Wiesz to jest taka łatwa zupa. Bierzesz makaron, taki kółkowny i bierzesz garnek a potem takie złote coś w pudełeczku jak mój jogurt i już jest!
S: Nieee, wcale nie tak. To musisz mieć makaron, ale taki jak spagenty i przyprawy, ale ja nie wiem co jeszcze, nie wiem czy tam woda jest potrzebna?

(Hmm, w zasadzie rosół to sama woda :-) )