Olek, jak tylko zaczyna jeść to zawsze chce mu się siku. Jeśli mu się nie chce, to zazwyczaj spada mu coś z talerza na podłogę. W wielu przypadkach oba te parametry występują jednocześnie.
Obiad. Olgierd siedzi, zdążył zrobić siku zanim usiadł (w łazience zrobił, nie w kuchni!).
- Jemy.
- Olek usiłuje trafić kawałkiem kotleta do buzi.
- Kawałek spada z widelca.
- Odbija się od ręki Olgierdowej, trafia na jego kolana.
- Konsternacja, Olek udając zaskoczenie patrzy na mnie.
- Wzdycham.
- Kawałek kotleta spada z kolan na kapcie.
- Chcąc pomóc Olkowi poszukuję kawałka kotleta na jego kolanach, nie wiedząc przy tym, że ów kawałek leży już na jego kapciach.
- Olek pokazuje palcem w dół, bez słowa, bo w ustach poprzedni kawałek, ten, którym udało się wycelować.
- Odnajduję strzęp kotleta i odkładam go na bok
Olgierd: Mama! Dzięki, że mnie uratowałaś!
I tak niemal każdego dnia...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Hehehe jakbym widziala moja corke. Taka sama akcja codziennie. Zaczyna sie od tego ze musi miec zrobione picie do jedzenia, potem pije i pije i jak tylko wlozy jeden kes do buzi to musi leciec siku a czasami nawet kupke. I wszystko leci jej z talerza:)
Hej, a czy oni czasem nie są z jednego rocznika? Może te typy tak mają, co?
Prześlij komentarz