Wczoraj byliśmy w Tarnowie. Olgierd uwielbia tam jeździć, bo są tam dwa Hucuły - wzrostem to jeszcze nie konie ale już nie kucyki. Tym razem - niestety - konie zostały wywiezione w celu...hmmm...powiększenia końskiej rodziny. Dzień wcześniej, po ogłoszeniu wiadomości, że jedziemy do Tarnowa:
O: Do Talnowa! I będziemy jeździć na koniach!
A: No, nie tym razem synku, konie wyjechały
S: A gdzie one pojechały mama?
A: Eeee (bajkę wymyślam na poczekaniu) pojechały na wakacje
S: A czym?
A: Wujek pożyczył przyczepkę
S: A od kogo?
A:(o matko, ale się władowałam, no nic, ciągniemy temat) Pożyczył z tego miejsca, do którego konie pojechały
... i jeszcze kilka takich pytań. Następnego dnia zajeżdżamy do Tarnowa
Olek: Koniki pojechały na wakacje
Patryk: Nie, Olek, konie pojechały do szkoły
(no masz ci los, trzeba było wersję dla wszystkich dzieci ustalić wcześniej) Wersja Patryka wygrywa - konie pojechały do szkoły. Olgierd kręci się po domu, nagle patrzy, a w jednym pokoju końskie siodło.
O: O, patrz babcia, a tu jest konia plecak!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
A myślałam, ze nic mi nie poprawi humoru w ten paskudny poniedziałek. Konia plecak mnie rozwalił :) Buziaki 4 all yennefer
Prześlij komentarz