poniedziałek, czerwca 30, 2008

Mam obawy

Dziś Olgierd ostatni raz poszedł do żłobka. Od jutra zaczynamy sezon na przedszkole ku naszej ogromnej uciesze. Bynajmniej nie chodzi o to, że w żłobku źle, wręcz przeciwnie! W żłobku wszystko ok, ale rozwożenie bandy po całym mieście upierdliwe. Ale do rzeczy! W przedszkolu jak jest każdy widzi, szkoła życia i tyle. Nawet opanowany zazwyczaj i pełen "siły spokoju" Seweryn przylać kolegom w odwecie potrafi. Otóż obawiam się okrutnie bijatyk. I to wcale nie tych pomiędzy Sewerynem i Olkiem, o nie. Dzieci moje biją się i owszem, ale wyłącznie we własnym sosie. W obcym sosie trzymają sztamę i są jak muszkieterowie: jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Mam taką wizję, że ktoś szturchnie Olgierda, Seweryn stwierdzi, że to jego braciszek (czyli jego worek treningowy) i rzecz zakończy się ogólną awanturą a ja wyląduję na dywaniku u dyrekcji. Echh, jeszcze zatęsknię za tym żłobkiem. Teraz czekają mnie zakupy podwójnych pakowań vanisha, podwójne porcje czarnego piachu z kieszeni spodenek i kory spod drzew też.

Brak komentarzy: