Mieliśmy kiedyś kota. My, tzn. ja i brat mój osobisty. Kot należał do prawdziwych twardzieli. Każdego dnia odbywał solidne treningi, ale to temat na osobną historię. Piszę o nim, żeby potwierdzić moje doświadczenie w temacie kotów. Każdy kot ma swój charakter (lub charakterek). Olgierd jest jak kot.
- Kiedy masz ogromną potrzebę wyściskania jego przytulnego cielska, ucieka z krzykiem,
- Kiedy masz ochotę, żeby sobie poszedł w najdalszy kąt domu, włazi na Ciebie z uporem maniaka. Jeśli akurat czytasz gazetę, zazwyczaj zlokalizuje się na samym jej środku. Nic go nie obchodzi, że akurat pierwszy raz od dawna kupiłeś / aś czasopismo wybitnie damskie, w celu oglądania obrazków bez używania mózgu,
-Kiedy akurat zamierzasz schować się przed wszystkimi w łazience i spędzić 5 minut w samotności, w pozycji siedzącej na toalecie, wejdzie i będzie Ci patrzył prosto w oczy,
- (i tu uwaga, hit) Kiedy chodzi bez pieluchy, a jest czymś zbyt zainteresowany, żeby pamiętać, że należy zgłosić potrzebę, zanim ją wykona, pamięta jednak o tym, żeby zejść z kanapy i stanąć zawsze w tym samym miejscu, na narożniku dywanu, obok biurka. Tam się właśnie wysika. Kot nasz, też sikał zawsze w tym samym miejscu na dywanie, kiedy zapomniało mu się pójść tam gdzie powinien. Miejsce to było jednak na korytarzu. Biada temu, kto postawił tam buty. Jeśli mam we wszystkim widzieć dobre strony, to całe szczęście, że nie oznacza terenu na nowej sofie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
Jak to nie zamierzasz mieć zwierzaka? Przecież Ty już masz go w domu. Jeśli mały nie jest typowym kotem to na pewno słodkim kociakiem:))
Prześlij komentarz