W pożegnaniu z Sewerynem jest tęsknota i ból rozłąki. W pożegnaniu z Olgierdem jest szał, namiętność i setka przeczeń.
Seweryn budzi się i zanim zdąży otworzyć oczy mruczy: "Mama, ale nigdzie nie jedziemy...?". Każdego dnia wyliczam mu ile dni jeszcze zostało do piątku i że zaraz po nim będzie sobota i niedziela, że cały weekend spędzimy razem: tata, mama, Olek i Seweryn. Opowiadam, co będziemy robić i jak bardzo potrzebna mi jego pomoc. Olgierd budzi się z warknięciem, a pomiędzy jednym gniewnym pomrukiem a drugim pyta zaspanym głosem: "Gdzie jest wiertarka?" Tylko prawdziwy mężczyzna wie, jak bardzo istotne jest, żeby dopaść unikatowego przedmiotu zanim zrobią to inni. Urodzony MYŚLIWY.
Kiedy przychodzi do ubierania:
A: Seweryn ubieramy się!
S: Najpierw Olek
O: Nie, nie nienienienieeine! Piźamkaaaaaaaa!!!!!
O: Nie spodnie!!!
O: Nie bluza!!!!
A: Ufff (ociera pot z czoła). Seweryn dalej, wyłaź spod kołdry, Olek już ubrany
S: Nooo dooobraaaa
(ugodowość od urodzenia)
W samochodzie mijamy świecącą czerwonym światłem gwiazdkę w Punkcie Ogrodniczym
S: Papa Gwiazdeczko! Do zobaczenia popołudniu!!
O: Nie "południu"!!
S: (płacze)
A: Czego ty buczysz?
S: Bo Olek powiedział, że nie po południu!! A ja chciałem powiedzieć "Do zobaczenia popołudniu!!"
A: O rany i ty się przejmujesz co on mówi? Niech sobie mamrocze pod nosem!
W przedszkolu obowiązkowe podziwianie prac, buziaczki, przytulanki, piątka. Najpierw z mamą, później z Olkiem. A co mi jeszcze powiesz? A kupisz mi coś dobrego? Ale żeby to było jajko z niespodzianką! Ale na pewno po mnie przyjedziesz? No to jeszcze przytulanki...
Całą drogę na odcinku przedszkole - os. Lecha Olek nadaje jak Wolna Europa. Nie mam odwagi wtrącić słowa. A nawet, gdybym się odważyła, nie zdążę złapać oddechu, bo dialog z samym sobą trwa nieustająco:
O: A co to jest? Auto. A co to jest? Choinka!! Oo!! Choinka!! A tam statek! Widziałaś statek? I woda, widziałaś woda? (bilboard z reklamą promów do Karlskrony)
Gada, gada, gada bez przerwy. Na Lecha wsiada Ania B. I od tej chwili Olgierd przechodzi na górnolotną konwersację:
O: Dzień dobry Aniu!
A.B: Dzień dobry Oluś, masz misia?
O: Taak. Mam lucie!
A.B (do mnie): CO??
A: Ma klucze! (Olgierd dzielnie od wyjścia z domu dzierży klucze)
A.B. Ach! Masz klucze! No to fajnie! A ubrałeś się dzisiaj grzecznie?
O: Taaaak. (nochal rośnie jak u Pinokia)
Mądre dziecko, wie dobrze, że czasem trzeba zamilknąć, żeby ludzie wnioskowali o inteligencji ;-)
W żłobku:
O: Ja dzwonię, ja otwieram, ja kurtkę do szafki.....
A: Daj buziaka na do widzenia
Daje buziaka. Daje też gratis liźnięcie wprost w lewe oko. Nawet się nie obejrzy, biegiem pędzi do sali (no tak, pewnie Majka już czeka). Pół drogi do pracy we wstecznym lusterku doprowadzam oko do porządku. Tusz do rzęs, którego używam nie jest wodoodporny.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz