środa, grudnia 05, 2007

Życie po zmroku

No to się zaczęło. Młody odkrył możliwość nocnych wędrówek. Wieczór zaczyna się od czytania bajek. Czytanie bajek polega na tym, że ja czytam, a Panowie biegają dookoła pokoju albo rozpędzają się z najdalszego konta i na hasło "start" pędzą do łóżek i wskakują na nie. Co bynajmniej nie oznacza jednak, że w tych łóżkach pozostają. Zabawa się dopiero zaczyna... Bajek muszę przeczytać 5. A to i tak liczba wytargowana z 10. Tak, tak, Seweryn umie już liczyć do 10. (Wszystko ma swoje dobre i złe strony) Po przeczytaniu, każdemu liczę na palcach ile opowieści usłyszeli. I tutaj dopiero zaczynają się podstępne metody przedłużania dnia. Mama przytul i buziaczka (Seweryn) Mama przybij piątkę (Seweryn) Mama jeszcze mleko (Seweryn i Olgierd) Mama ja biegnę, a ty mów start" (Seweryn i Olgierd). Z coraz większym trudem zatrzymuję ich łóżkach i wychodzę. Oczywiście wracam kilka razy zanim zasną. Ja albo Tomek.
Seweryn zasypia z taką ilością rzeczy w łóżku, że jestem pełna podziwu, jak się w nim mieści. Dwa niemowlęce koce w króliczki, sporych rozmiarów plastikowa koparka, dwa misie (mały i duży), słoń (znacznie większy od większego misia, całkiem słoniowych rozmiarów), dwa jaśki podprowadzone z naszego łóżka, jedna poducha z Olutowej sofy, dwa resorki - żółty i czerwony, dwie książki (o dinozaurach i o wywrotce). Do tego oczywiście kołdra i poducha. Nie ma mowy, żeby coś mu z tego asortymentu ubyło.
Olgierd mnie zaskakuje, choć to przecież wcale nie nowość, że dzieci ogólnie rzecz biorąc zaskakują. Niedawno położyłam go w południe w koszulce i rajstopkach, a po 15 minutach najmłodszy był kompletnie przebrany... w piżamkę. Sam się najpierw rozebrał, a później ubrał . Nic na lewą stronę, nic tyłem na przód. wszytko tak jak być powinno. Wczoraj za to, wieczorem, Seweryn już zasnął, a Olek wołał mnie z góry. Na górze łóżko puste, pielucha zdjęta, Olut siedzi na nocniku!!!!
Drugą noc z rzędu przydreptał do naszego łóżka. A trzy noce temu pojawił się znienacka Seweryn. I tak sobie wędrują po nocy. Jak jeszcze Tomasz zacznie lunatykować, to się chyba przeniosę do innego pokoju. Żeby sobie tylko ścieżek nie przecinali z zamkniętymi oczami, bo katastrofa jak w banku.

Brak komentarzy: