W sumie, to z Jasełkami trochę awaria. Odbierając Olgierda wyrwałam go z południowej drzemki, więc w kościele był "nie w sosie". Seweryn za to był w sosie, ale tylko na początku, dopóki widział mamę i mama pstrykała mu fotki. Za to, kiedy tłum fanów z aparatami i kamerami zaczął napierać w kierunku sceny poczuł się odrobinę zagrożony i broda zaczynała mu się niebezpiecznie trząść, kiedy mama znikała z oczu. Nie było łatwo nie znikać mu z oczu, gdyż Olek postanowił akurat w chwili największego chaosu odwrócić kierunek swojego zainteresowania i oddalić się w bliżej nie określonym celu. Nie było rady, trzeba było zgarnąć gromadkę "do kupy" i postawić do pionu. Monolog Seweryna miał kształt zupełnie nie jasełkowy: "Boli mnie brzuch, daj mi coś dobrego, jestem głodny, jest mi zimno.... gdzie jest mój miiiiiśśśśśśś" O matko, pomyślałam, cała przedszkolna banda w kościele, jak ja teraz dostanę się do przedszkola po misia, kto mnie tam wpuści? Całe szczęście udało mi się odzyskać pluszaka, bez którego zupełny kanał ;-)
Na pierwszych dwóch zdjęciach Seweryn, a na pozostałych reszta aktorów i statystów:





A poniżej ubieramy choinkę. Gdy dzieło zostało ukończone Seweryn nie mógł się powstrzymać nad samozachwytem dla własnej twórczości: Mamo!! Ona jest taka piękna, że ... że ja nie mogęęęę!!!


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz