Aaaa, wydawałoby się, że taki głos, to cichutkie posapywanie, czasem chrapanie, czasem chichot zza zamkniętych oczu. Jasssne, ale chyba tylko do czasu ukończenia pół roku!! Albo mam jakieś nietypowe dzieci. Zaprowadziłam ich 1,5 godziny temu na górę, do łóżek. Południowa drzemka. Pidżama, butla z mlekiem i kołderka. No dobra, jeszcze miś do każdej kołderki. Zeszłam na dół. I od tego czasu co 10 minut wchodzę z powrotem, żeby opanować sytuację. Z góry słychać:
trzaskanie klockami, dzwonek telefonu - zabawki, rozpędzanie samochodzików, "tupot małych stóp" - z najdalszego kąta pokoju w kierunku coraz bliższym, a poza tym:
O: No nie lub mi taaaak
S: No Oleeeeekkkkk!!!!!!!!!!
S: Pójdzmy wszyscy do stajenki do Jezusa i panienki....
O: Tooo lat, tooo lat
S: Nie Olek, to nie tak, słuchaj "Pójdźmy wszyscy..."
O: Kółko raniaste tero ciciasteeeee...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz