Dziś rano, w naszym łóżku, jak zwykle trwała walka na kołdry, poduszki, pluszaki oraz plastikowe koparki. Tomasz spał. Nic go nie rusza.
S: Mama , będzie śniadanie?
A: Tak, zaraz wstaję i idę zrobić, co chiałbyś zjeść?
S: Jajecznicę
A: Dobra zrobię Ci jajecznicę
S: (po chwili namysłu) A może tata zrobi nam jajecznicę?
Tomasz bez słowa wstał, ubrał się i poszedł zrobić jajecznicę :-D
---
Po jajecznicy pojechałam z chłopcami kupić pstrągi na obiad. Ale bynajmniej nie do Centrali Rybnej, a do Gospodarstwa Rybackiego. (no dobra, wiem, że czytają nas wegetarianie i takie tam, co ryb nie jedzą - my jemy, mają dużo witaminy A, selenu i fosforu, i dobrze działają na układ nerwowy). Dzieciakom sprawiło ogromną radochę oglądanie jak Pan specjalnie dla nas wyławiał ze stawu rybki, później je ważył i pakował. Wprawdzie moją delikatną sugestię dotyczącą uśmiercenia zwierzęcia po prostu olał, oznacza to, że trąbka z niego, a nie mężczyzna ;-) Tak czy siak, worek z trzema podrygującymi rybami przypadł w udziale niezwykle ucieszonemu Sewerynowi. Seweryn odszedł jakieś cztery metry, a rybki, hyc, hyc, przebiły woreczek i dawaj uciekać wzdłuż podwórka... Olgierd w śmiech, Seweryn w krzyk, a ja biegiem za rybami.
Ale bez obaw, wyłapałam wszystkie i obiad nam nie odpłyną;-)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
3 komentarze:
O matko! Czy byłaś uzbrojona w specjalny sprzęt wędkarsko-rybacki przy łapaniu obiadu? :))))))
w zasadzie to nie, ale na przyszłość będę pamiętała, że jadąc do Bogucina należy pożyczyć od Jacusia jego szałowe wodery z koronką ;-)
serdecznie pozdrawiam, ewelina piechocka
i zapraszam do mnie :-))))
http://swiat-na-rozowo.blog.onet.pl/
Prześlij komentarz