poniedziałek, września 17, 2007

Grzyby

Brat mój mnie zainspirował. W sobotę wieczorem przysłał zdjęcia z sobotniego poranka. Zdjęcia w stylu takim, jak poniżej:



Z zazdrości, całą noc knułam. Bo w sumie grzyby to paskudztwo, a w lesie pełno pająków, ale zimą taki bigos z suszonymi prawdziwkami.... Więc w niedzielę rano wywołałam w małżonku poczucie winy, żeby zrezygnował ze swoich planów na ten dzień i zabrał familię do lasu. Małżonek przystał na taki plan, choć bez zbytniego entuzjazmu. Zapakowaliśmy kanapki, herbatę w termos - jak przystało na prawdziwych grzybiarzy i kosze oczywiście też. Dzieci za to zapakowaliśmy w odzież odporną na zniszczenia tudzież nie wywołującą emocji w przypadku zupełnej destrukcji. Od prawdziwych grzybiarzy jednak różniło nas to, ze była niedziela (a nie sobota lub środek tygodnia) i godzina 9.30 (a nie np. 5 rano). Ponadto, zamiast ciągnąć za sobą kosze pełne darów lasu, ciągnęliśmy dwóch obywateli zainteresowanych kijkami i kijki przez nich upolowane. W efekcie bagażnik samochodu wuja Macieja wyglądał tak:


A nasz bagażnik tak:




Tak czy siak, grzyby przywieźliśmy w ilości sztuk 2 w tym jeden robaczywy, kij brzozowy solidny 1 i dwójkę nieprzytomnie zmęczonych rozbójników, którym oczywiście odechciało się spać, jak tylko poczuli pościele. Całe szczęście nie wpadli jeszcze na to, żeby zbierać żuczki gnojowniczki, może chociaż tego nie odziedziczą po wujku. Kilka leśnych zdjęć poniżej.




PS: Maciej obiecał odpalić trochę gotowych ususzonych do kapusty i pierogów na wigilię. Pytanie tylko: czy można mu zaufać? (odpali , to z pewnością, ale co najpierw ususzy?)

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

od razu dementuje wyraz mojej twarzy - nic dzień wcześniej nie piłem - ja poprostu mam taka twarz, że u siostry wyglądam jakbym coś pił a i TOMO coś tam mi u siebie w galerii imputował :)


pzdr


M.

TOMO pisze...

kłamie, widać, że nawalony a grzyby kupione :PPPP

Anonimowy pisze...

DRANIU!!! A żeby cię Rubik gładził batutą po plecach a Wiśniewski zaśpiewał o Tobie piosenkę !!! Sam te grzyby własnymi rękami i poruszając się na własnych nogach zbierałem (choć jednego to udało mi się z samochodu wypatrzeć - taki był duży - To było gdzieś niedaleko miejscowości Perypeć :))))) )


Pzdr

M.

TOMO pisze...

Oj, jak Ty Perypeć widziałeś, to to wino musiało siarczany zawierać. Powiedz żonie, żeby Ci następnym razem chociaż Sophie albo Kadarke kupiła :P