piątek, września 21, 2007

Amerykańskie pomysły

Przedwczoraj leżałam wieczorem w łóżku i z nudów wzięłam pierwszą książkę, jaka podsunęła mi się pod rękę. "Rewelacyjny" amjerykansky przedruk :-) "ABC POMYSŁOWYCH RODZICÓW" BARBARY BRIDDOCK. Przyznać trzeba tej Pani, że kilka śmiesznych pomysłów może nawet znaleźć zastosowanie jako uspokajacze Rozbójników. Istnieje nawet opcja, że pozwolę im obu użyć nożyczek, o ile nie wywoła to oczywiście sugestii dotyczących uczęszczania Olka do przedszkola. Ale z całej tej książki rozwalił mnie najbardziej fragment pt: "Jeśli chcesz, żeby dzieci przyniosły Ci kawę do łóżka"

buhahahahahahhahaha!!!!!!!!!!!!

W treści tego pomysłu mniej więcej chodziło o to, żeby w takim przypadku powiedzieć dzieciom, żeby kawę w kubku postawiły w głębokim talerzu, a to z kolei spowoduje, że po pierwsze się nie poparzą, a po drugie nie porozlewają. Luuuuudzieeeee!! Trzech dziadów mam w domu, w tym jeden pełnoletni, który radzi sobie nawet z podpaleniem palnika w kuchence gazowej, a śniadanie do łóżka dostałam może kilka razy. nie odważę się nawet moim dzieciom zaproponować, żeby przyniosły mi kawę do łóżka bo:

a) zakończą produkcję na zejściu na dół i zabawie zapałkami, po czym chata pójdzie z dymem (a jeżeli nawet nie to: czyt. dalej)
b) utopią garnki, miski i lodówkę też (bo będą usiłowali nalać wody do czajnika)
c) potłuką wszystkie kubki (ostatnio zbili miskę, którą dostaliśmy w prezencie ślubnym, więc wiem co mówię)
d) Olek dla rozrywki będzie pluskał Seweryna wrzątkiem (pomijam fakt, że musiałabym w aptece wykupić cały zapas panthenolu - o ile oczywiście oparzenia nie kwalifikowałyby się na wizytę na ul. Krysiewicza)
e) Cukier będzie wszędzie, a w kubku będzie go 50% całej zawartości (bo to rozrywka wsypywanie i mieszanie)
f) Kawy i tak nie doniosą, bo po drodze albo rozleją (nawet w przypadku niesienia w głębokich talerzach) albo stoczą walkę o to, kto daje pierwszego łyka

Nie doczekam się kawy do łóżka. Ale jestem już pogodzona z losem ;-)

Brak komentarzy: