
Banan
Jabłko
Gruszka
Brzoskwinia
Śliwki
Owoce obiera mama, kroją dzieci (dać dzieciom najbardziej tępe noże jakie są w domu i posadzić w najdalszych kątach kuchni, sprawdzając uprzednio, czy suma długości rąk dzieci powiększona o sumę długości noży nie jest równa lub mniejsza odległości pomiędzy nimi). Należy się liczyć z tym, że bardziej łakome dzieci (Olek) zjedzą swoją porcję sałatki zanim trafi ona do miski, a nawet zanim zostanie pokrojona.
A tak całkiem serio, to Seweryn przejął się rolą. Rano sam wybierał owoce, kiedy Tomek zabrał łotrów na zakupy (szacuneczek za ten pomysł - tym razem bynajmniej nie wyszedł z mojej strony!) a w czasie krojenia pytał czy może podjadać i zabraniał podjadać Olkowi. Oczywiście nie było mowy o tym, żeby robić sałatkę bez Olka (pomimo tego, że rano atmosfera była tak napięta, że doszło do walki na ziarnka piasku oraz na grabie). Trzymanie noża stanowi atrakcję, a jeśli do tego można sobie jeszcze porozsypywać cukier po stole i pomieszać w misce to już w ogóle jest raj na ziemi. Kiedy przyszło do dzielenia sałatki na 4 porcje, Seweryn wykazał się właściwym dzieciom poczuciem sprawiedliwości: jedna łyżka dla Ciebie, jedna dla mnie, jedna dla Ciebie, jedna dla mnie, jedna dla mnie, jedna dla mnie.... Zgadnijcie czyja miska była najbardziej wypełniona?? ;-) Oczywiście bateria do aparatu padła, zanim zdążyłam uwiecznić moment dzielenia.
Podsumowanie:

Ania: Synuś, przepyszna sałatka, fajnie, że chodzisz do tego przedszkola, bo uczysz się robić takie pyszne rzeczy i możesz w domu dla nas przygotowywać
Olek: JESZCZEEEEEE!!!!!!!!!!!!
Tomek: Synek, ale czy taka porcja witamin Cię nie zabije??
(wszak wiadomo, kto jest ojcem chrzestnym Seweryna i jakie cechy dziecko po nim odziedziczyło. Aż nie mogę sobie darować, żeby nie dodać jeszcze, że przy dzisiejszym obiedzie Seweryn wybierał groszek z groszku z marchewką. Dlaczego? Bo zielony!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz