Tydzień minął, od kiedy faceci chodzą do szkoły. Olek jest początkowo był zażenowany faktem, że Pani nie pozwoliła mu wejść z plecakiem do sali (zerówkowicze zostawiają ubrania, plecaki na korytarzu w szafkach) i że nie korzystają z piórnika, który w tym ogromnym plecaku przyniósł.
Seweryn natomiast rozeznaje grunt i od czasu do czasu ze względu na nieznajomość "rynku lokalnego" doprowadza mnie niemal do zawału serca.
Zadania domowe lecą już od 2-go września. W piątek wracamy ze szkoły:
A: I jak tam dzisiaj, wszystko w porządku? Zadanie jest jakieś do odrobienia?
S: Tak, mam, zaraz Ci pokażę
A: Nie, to teraz na drodze nie wyciągaj zeszytu, odrobimy sobie w sobotę, bo cały weekend przed nami
W sobotę zabieramy się do lekcji, a okazuje się, że Seweryn nie pamięta, które zadanie miał zrobić. Ja rwę włosy z głowy, skąd się tego dowiedzieć, a on na pełnym luzaku mówi:
S: To może zadzwoń do Pani
A: Nie mam numeru telefonu do Twojej Pani, a poza tym nawet jakbym miała to w sobotę kiedy ma wolne od pracy nie będę jej przeszkadzać
S: To może zadzwoń do mamy jakiegoś kolegi
A: Nie mam numeru do mamy kolegi, bo nie znam jeszcze Twoich kolegów, zresztą ty też ich jeszcze porządnie nie znasz!
Zadaję milion pomocniczych pytań, czy Pani pokazywała stronę, czy był na niej jakiś duży obrazek, w jakim kolorze była ta strona, wszystko na nic. Cały weekend mam skopany, co za obciach, pójdzie w poniedziałek do szkoły bez zadania i Pani pomyśli, że rodzice się nim nie interesują, patologia, pomyśli Pani! Od niedzieli zaczynam Seweryna trenować:
A: Jak wejdziecie do klasy to podejdziesz do Pani i powiesz, że nie masz zadania, bo nie pamiętałeś, które trzeba zrobić.
Tomek odwożąc ich do szkoły powtarza to samo i sprawdza czy Seweryn wie co ma powiedzieć. Po południu:
A: No i jak z tym zadaniem, powiedziałeś Pani, że zapomniałeś, które zrobić?
S: Tak, ale to nie było w tym zeszycie, to robiliśmy na lekcji i mi się pomyliło!
A: uffff, całe szczęście. No, a dzisiaj co tam, jest jakieś zadanie?
S: Dzisiaj dostałem uwagę.
A: Uwagę??????
S: Tak, w takim kółku, ale ja nie wiem co tam jest napisane
Zawał serca murowany. Czwarty dzień w szkole, a on uwagę przynosi. I to jeszcze Seweryn! Olek byłby bardziej podejrzany.
A: Hmm, no a za co? coś narozrabiałeś?
S: Nie, ja nie wiem co tam jest napisane w tym kółku.
W domu wyciągamy zeszyt:
A: No to pokazuj tą uwagę
S: O tu widzisz?
A: Synek! To nie uwaga, to Pani Ci zaznaczyła kółeczkiem, które ćwiczenie masz zrobić w domu, żebyś nie zapomniał!
Po dobrym półtora tygodnia, po powrocie do domu pytam Seweryna:
A: Synek, a co było dziś na obiad?
S (znudzony): Czy Ty nie mogłabyś czasem Olka o coś zapytać??
Następnego dnia zmieniłam formę pytania na "Smakował Ci dziś obiad na stołówce?". Poskutkowało, choć zapewne chwilowo tylko. Jak widać muszę popracować nad kreatywnością.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
Witaj szkoło na wesoło :D
Prześlij komentarz