Wchodzę do domu, kątem oka widzę Seweryna z plastikowym kubeczkiem w ręce. Drugą ręką jakby wlewał do kubeczka wodę. Eee tam, ważne, że się dobrze bawi i gitary nie zawraca ;-) Za 5 minut wchodzi do kuchni:
S: Mama, patrz, ja tu mam biedronkę!
A: O matko, to fajnie, ale nie wolno nalewać jej wody d tego kubka!
S: Ja nie nalewałem, ale ona sobie tak trochę... popływała
A: POPŁYWAŁA??? To ona już pewnie nie żyje synku!
S: Nie, ona żyje, jej się pić chciało!
A: Synuś, ona już nie żyje, serio!!
S: Żyje, chodziła, ja widziałem!
A: Tak, chodziła? Kiedy? Pewnie zanim jej wody nalałeś?
S: Tak, przedtem chodziła
Po 10 minutach podtapiania biedronki dostał ochrzan od Tomka. Ciekawe ile biedronek utopił osobiście Tomasz.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz