piątek, czerwca 27, 2008

Usypiająco

Rytuał wieczorny jest śmiertelnie nudny. Mnie samą doprowadziłby do chrapania w 15 sekund. Niestety nie jestem sama, a cała reszta jakoś chrapaniem nie jest specjalnie zainteresowana. Tak czy siak: kąpiel, bajka + kolacja, mycie zębów, pięterko, czytanie książeczki, kołysanka. W międzyczasie oczywiście jeszcze 600 razy powtórzone "Chyba powinieneś już leżeć w łóżku!!". Seweryn zazwyczaj odpada pierwszy, życie przedszkolne jest bardziej wyczerpujące niż żłobkowe. Sam widok poduszki powoduje, że moje powieki stają się jak z ołowiu, a grawitacja działa skuteczniej. Do niedawna Seweryn kazał mi się kłaść koło siebie, ale ostatnio zdecydowanie wpycha mnie do łóżka Olka. Chyba przytyłam ;-) Leżę więc. Powiedziałabym, że nawet zasypiam, ale wyrzuty sumienia bzyczą koło ucha, że robota na dole jeszcze czeka. Czekam więc kiedy Olgierd przestanie machać nogami - taki jego zwyczaj, niektóre dzieci ciągną ucho zasypiając, inne nakręcają włosy na palec, Olgierd macha nogami i robi to dość konkretnie i zamaszyście. Z czasem machanie traci na natężeniu, w końcu zanika. Leżymy "nos w nos", mam oczy zamknięte, wiec tylko po oddechu wnioskuję, że bestia śpi. Czekam dla pewności minutę czy dwie, a później decyduję się lekko otworzyć jedno oko - taki sobie kontrol sytuacyjny. Powoli, żeby nie robić wiatru i hałasu podnoszę prawą powiekę. Ogromne czarne oczyska patrzą prosto w jedno moje półotwarte oko a z paszczy wydostaje się szydercze: hehehehehehehehe. Nabrał mnie cwaniak, znowu :(

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Hihihihihi, czy tu była mowa o moim uchu? :))

Ania pisze...

Tu jest mowa o każdym z uszu każdej matki :D:D:D

Anonimowy pisze...

Aaa, bo u mojego Jędrulka wyciszaczem było i nadal jest, choć mniej - ucho właśnie.Był kiedyś u mnie post na ten temat i co niektórzy dziwili się.
A Twój Oluś, to naprawdę niezły cwaniak!! :))