W niedzielę jeżdżę na basen. Ale nie przyznaję się do tego przed moimi dziećmi, bo z pewnością nie pojechałabym sama. Trudno, dowiedzą się, jak się nauczą czytać ;-)
W minioną niedzielę wchodzę do domu, na korytarz wybiega Seweryn:
S: Oo!! Mama!! Jesteś!! Martwiłem się o Ciebie!!
A: Martwiłeś się o mnie? Synuś, o mamę się nie trzeba martwić, mama zawsze do Ciebie wróci (i tym podobny ciąg pocieszających zwrotów)
Wczoraj wieczorem kładę Robaczki spać:
A: Wskakuj do łóżka mój "martwicielu". Mama w pracy opowiadał koleżankom, że się o mnie martwiłeś i wszystkie były zaskoczone, że mam takiego kochającego synka
S: (zachwycony)Oooo, to ja się jeszcze trochę pomartwię, a ty jeszcze im jutro poopowiadaj!!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz