Siedzę w kuchni, godzina 19.30. Męczę obiad (bo godzina jak najbardziej obiadowa). Do kuchni marszowym krokiem wchodzi mój osobisty mąż, otwiera lodówkę bierze z niej szczyptę soli, zamyka lodówkę.
A: (baaaardzo zdziwiona) sól w lodówce??????
T: (ze stoickim spokojem) no tak, sól w lodówce.
A: a dlaczego?
T: a nie wiem
Wychodzi. Zatkało mnie.
I teraz nie wiem, czy to ja ze zmęczenia (oj, tak, tak, usprawiedliwiamy się) wsadziłam miseczkę z solą do lodówki 15 minut wcześniej? A skąd Tomek wiedział, że tam stoi? A może on sam ją tam wstawił? Za dużo pytań. Chyba już muszę iść spać ;-)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz