Seweryn dzisiaj debiutuje w przedszkolu. W sumie to wie już o tym fakcie od jakiegoś czasu, ale do dzisiejszego poranka zadawał pytania podchwytliwe, tzn. czy Olek jest już wystarczająco duży, żeby iść do przedszkola razem z nim. No cóż, we dwójkę raźniej. W zeszłym tygodniu zakupiliśmy cały ekwipunek: bloki techniczne i rysunkowe, białe i kolorowe, papiery samoprzylepne, szczoteczkę do zębów z zebrą, krepę i plastelinę, fartuszek, ale najważniejsze z tego wszystkiego są i tak NOŻYCZKI :-) Posiadanie własnych nożyczek oznacza najwidoczniej w dziecięcych kręgach niezwykła nobilitację. Przy każdym pytaniu o przedszkole rozmowa schodzi na nożyczki. I wczoraj wieczorem, kiedy nic już nie przekonywało do spania:
A: Musisz się wyspać, bo dzisiaj kończą się nasze wakacje i od jutra wracamy wszyscy do roboty. Ty idziesz do przedszkola, Olek do żłobka, mama i tata do pracy.
S: Ty nie idziesz do pracy, pójdziesz ze mną do przedszkola
A: Nie synek, mama musi iść do pracy, ale spotkamy się po południu
S: Ale Olek już jest duży
A: Tak, Oluś jest duży, ale nie aż tak, żeby iść do przedszkola, na razie pójdzie do żłobka, a jak jeszcze podrośnie to do ciebie dołączy
S: Tak, i kupimy mu klej i nożyczki
A: Tak, będziemy musieli mu wtedy kupić klej i nożyczki i bloki kolorowe i będziecie razem wycinali
S: Tak i ja będę Olkowi pomagał
Wszystko fajnie, szkoda tylko, że w budowaniu z klocków w domu tak mu nie pomaga, a raczej rekwiruje słonie z zestawu "duplo zoo" i wieje co sił w nogach.
Nie mam fotek z przedszkola, jak się jakieś pojawią to wrzucę. Z telefonicznych zeznań taty wynika, że Seweryn przedstawił się Pani wyłącznie z nazwiska, imienia nie chciał zdradzić. Dostał szafkę z różyczką (info dla niewtajemniczonych w arkana życia przedszkolnego: symbol różyczka - ułatwiający rozpoznanie szafki dzieciom, które nie umieją czytać) i garaż z autkami przekonał go do pozostania, które zresztą podobno nie było ani trochę dramatyczne. Ciekawe swoją drogą czy moja wersja wydarzeń byłaby taka sama??
Olek za to zalał się łzami, ale wyłącznie na podjeździe przed domem, kiedy okazało się, że Seweryn jedzie z tatą, a on z mamą. W żłobku doskonale pamiętał, że trzeba iść na górę, ale u niespodzianka: na górę to maluchy, a Olo, choć za mały na nożyczki, to dość duży na drugą grupę :-) Obyło się bez łez - całe szczęście ;-)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz