
Gdańsk ma dla nas słońce (ten ma, kto zasłużył ;-) )

Jarmark Dominikański na Długim Targu rozczarowuje odrobinę matkę, za to dzieci uszczęśliwione ciągną na długaśnym sznurku po baloniku z Bobem Budowniczym. Ojciec zachowuje stoicki spokój. Baloniki wypełnione helem wybitnie przyciągają uwagę tubylców i turystów, zwłaszcza, w chwili kiedy w sidła sznurka i helu trafiają rowerzyści ;-) (bez ofiar śmiertelnych i bez rannych). Zastanawiam się, kiedy trzeba by przyjechać, żeby ulice Mariacką zobaczyć tak piękną jak w sierpniu i tak pustą jak w listopadzie.
Deszcz zaczyna padać, kiedy opuszczamy Malbork (hi hi hi), w którym w dalszym ciągu masa Krzyżaków. Kolejka po bilety do zamku dramatyczna, ale warto, pomimo tego, że dzieci jeszcze sporo za małe na taką historię. Zamiast czterech godzin zwiedzania i wymarzonego przeze mnie spektaklu "Światło i dźwięk", dwie, zamiast komnat tylko dziedzińce zamkowe, ale mimo wszystko warto.

W Augustowie kąpiele słodkowodne i atak komarów. Off jest bezsilny, więc nawet nie próbujemy. Pozostaje tylko wapno w syropie na "po fakcie". Nad Neckiem tłum, nad Sajnem komaryyyy, a nad Rospudą puszki po piwie (postekologiczna pozostałość). Łabędzie wciąż tak samo żarłoczne i całkiem miły, choć wybitnie deszczowy koncercik tej oto Pani:

Nie sposób też zapomnieć o przepysznej, grillowanej karkówce na urodzinowym przyjęciu Majki. I o tonach piasku, jakie wysypały się po tych urodzinach z kieszeni chłopięcych portek.
W drodze do Płocka bitwa o nocniki, bo Olgierd przywłaszczył sobie Sewerynowy kibelek. I wciąż ten sam dialog:
S: Tata, a gdzie jedziemy?
T: Do wuja Macieja
(5 min. przerwy)
S: Tata, a gdzie jedziemy?
T: (znudzony) to lepiej ty mi powiedz gdzie jedziemy
S: No do Macieja jedziemy
T: No właśnie.
(pół minuty przerwy, tzn. chwila na dziecięcą refleksję)
S: A do jakiego?
T: (zlew)
S: A do jakiego jedziemy??
T: KWA_DRA_TO_WE_GO
Chyba odrobinę zmęczeni wracamy do domciu. Wakacje muszą być męczące, leżenie do góry brzuchem jest nudne na maksa :-D
Więcej zdjęć o właśnie tutaj.
A niedługo pewnie jeszcze coś mi sie przypomni, to dopiszę, bo dziś nie mam czasu ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz