Mężczyźni w rozmiarze mini dostali szlafroki. Ok, nie są identyczne. Powiem więcej, są całkiem różne, pomijając kolory, jeden ma kaptur, a drugi nie. Myślałam, że to o kaptur będzie wojna, a jednak nie!! Bitwa wywiązała się na temat ogólny, Seweryn wolał szlafroczek mniejszy. Całe szczęście Olgierd okazał się być wielkim sercem w małym ciałku i oddał swój dobytek w zamian za dobytek z kapturem. Dobytek z kapturem ciągnął się za Olgierdem po ziemi z racji rozmiaru 116 na ciałku w rozmiarze 98. Kładąc się do łóżek, łaskawie zdjęli z siebie odzież wierzchnią, ale Olek postanowił stosować szlafrok jako zamiennik kołdry, a Seweryn jako zamiennik poduszki. (Kto ma dzieci w wieku awanturniczym, ten wie, że pertraktowanie z dwu - trzy latkiem jest gorsze niż negocjacje z terrorystą) .
Za to dziś rano, Olgierd zamiast standardowo misia postanowił zabrać ze sobą do żłobka ... szlafrok. Echhh... na negocjacje było już za późno, więc wyszliśmy z domu wydając sygnały dźwiękowe :-)
A tak z zupełnie innej beczki, od kilku dni Olek częściej kaszle. Ciocie w żłobku poprosiły o kartkę od lekarza, więc wychodząc poinformowałam rozbójników, że po drodze do domu zajedziemy do Pani doktor. Ze względu na urlopy nie było już naszej pani, więc z właściwą sobie przebiegłością zdobyłam 10 minut czasu lokalnej internistce ;-) i pod pretekstem wypisania recepty na mleko kazałam jej osłuchać Olka. W tym czasie Seweryn rozpracował działanie ciśnieniomierza, na skutek czego ciśnieniomierz wylądował na podłodze :/ Po wyjściu z gabinetu urządził awanturę, bo on też kaszle i też chce, żeby go zbadać.
Wniosek: Zawsze, ale to zawsze należy mieć przy sobie wafelki / mamby / soki w kartonikach w celu wytłumienia decybeli :-)
PS: Olek zdrowy
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz