niedziela, kwietnia 05, 2009

Weekendowe nic - się - nie - dzieje

Sobota. Od rana długie spodnie i długie rękawy. Ale w okolicach południa już upał. Wołam więc towarzystwo do zmiany odzieży na wersję bardziej wakacyjną. Seweryn uszczęśliwiony na widok czerwonej koszulki z motorami. Olgierd wchodzi
O: A dla mnie co masz na koszulce?
A: Dla ciebie jest koszulka niebieska z rekinem i z nemo
O: (zachwycony) Oo, moja niebieska koszulka z nemontem! (nemontem? remontem? Może nie dosłyszałam)
Ubiera koszulkę i krótkie spodenki też. Zakłada czapkę z daszkiem i staje prosto przede mną:
O: I co? Fajny teraz jestem?

***

Niedziela. Troszkę po siódmej. Leżę w Olka łóżku, Olut już nie śpi, więc razem sobie leżymy i szepczemy. Z lewej chrapanie, z przodu posapywanie. szepczemy, żeby nie obudzić potworów. Nagle, na łóżku Seweryna szelest pościeli
O: O! Mama! To Seweryn! On żyje!

***

Niedziela. Troszkę po jedenastej. Na dole bajka, na górze prawie środek nocy. Z dołu głos Seweryna:
S: Maaaamaaa!
A: Jak coś chcesz to do mnie przyjdź!
(Tomek się budzi i mnie łaskocze)
A: Ratujcie mamę! Tata mnie łaskocze! Ratunku!
S: (z niewielką ilością emocji) Olek, ratujemy mamę?
O: (znudzony) Nie, ja tylko chcę czarny jogurt

(dla niewtajemniczonych: czarny jogurt to czekoladowy, sojowy deser Olka)

***
Zdjęcia wkrótce. Dużo zdjęć!

Brak komentarzy: