wtorek, października 01, 2013

Kocham jedzenie, kocham szalenie

Zuzia, Leo i ich tata przyjechali z wizytą, na niedzielny obiad i kawusię. Obiad właśnie smażę, a Zuzia stoi obok i lustruje zawartość kuchennego blatu.
Z: A wiesz, ja to lubię ten serniczek (pokazuje na ćwiartkę wczorajszej szarlotki)
A: Tak? Super, ale to szarlotka a nie sernik
Z: Taak, ja lubię ten sernik!
A: No dobra Zuzka, ciocia ci da ten "sernik" ale za 15 minut będzie obiad, po obiedzie dostaniesz, obiecuję
Z: (pokazuje na patelnię) a wiesz, my też mamy takie smażone ziemniaaaaczki (mówi to z takim uśmiechem, że już czuję zapach i smak tych ziemniaczków co to oni w Czmoniu mają)
A: No to co, zanoś na stół widelce i siadamy do jedzenia

Nakładam każdemu na talerz ziemniaki i solidnego kotleta. Zuzi kotlet ma wielkość dłoni. Mojej dłoni, nie tej zuzkowej! Siadamy wszyscy do stołu, Olgierd lustruje zawartość talerzy, spogląda na talerz Zuzki. A tam fuuura ziemniaków, ogromny kotlet, ogórki kwaszone...
O: (do Macieja zdziwionym tonem) Zawsze jej tyle dajecie?

3 komentarze:

Michelle pisze...

Bardzo dobrze, dziecko nei może chodzić głodne :)

Ania pisze...

TO dziecko nigdy nie chodzi głodne :D

SrebrnaAkacja pisze...

Aniu, nominowałam Cię Liebster Blog Award. Błagam, nie odmawiaj mi zabawy, bo umieram z ciekowści, jakie też będą twoje odpowiedzi!

szczegóły: http://www.srebrna-akacja.blogspot.com/2013/12/jak-mio-byc-nominowanym.html

Pozdrawiam, Ola