W sumie to zaczęliśmy ją już od rana, kiedy dość przypadkowo wylądowaliśmy na spacerze po Starym Rynku
Wczesnym wieczorem za to pojawiła się okazja do świętowania - wtajemniczeni wiedza w czym rzecz - więc postanowiliśmy okazję uczcić lodami
Po takim wstępie porzuciliśmy ciotki na Placu Kolegiackim. Tłumy na rynku były ogromne i już obawialiśmy się, że nie dana nam będzie wizyta w żadnym z poznańskich muzeów, ale widok rozżalonych dziecięcych min jest paskudniejszy niż tłumy w kolejce. Na pierwszy ogień Muzeum Instrumentów Muzycznych
Mimo tłumów wśród instrumentów było całkiem milusio, załapaliśmy się nawet na fragment koncertu na Fletni Pana. Zachęceni zatem poszliśmy w kierunku Muzeum Wojska Polskiego
A tam pokaz slajdów o żołnierskich mundurach, stroje, odznaczenia i... żołnierze!
Żeby wejść do Muzeum Historii Miasta Poznania w Ratuszu wspięliśmy się najpierw na jego balkon
Na dworze było już całkiem ciemno i nogi dawały o sobie znać...
Więc na tym zakończyliśmy wieczór. Pozostałe muzea innym razem!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz