czwartek, kwietnia 02, 2009

Mam dejavu

Wtorek. Market osiedlowy, robię zakupy z pełnym zestawem dzieci. Koszyki się zapełniają, podchodzimy do lady z wędlinami. Zaczynam się rozpędzać, przy trzecim gatunku wędlin:
O: siusiu!
A: Co?
S: Olek powiedział, że chce siku
A: O matko, nie mogłeś w domu? No dobra, Seweryn zostaniesz i przypilnujesz wózków, Pani ci zaraz poda paczkę z wędlinami, włóż do wózka i się stąd nie ruszaj, zaraz wrócimy!
Wybiegam popędzając drepczącego w miejscu Oluta w poszukiwaniu drzewka lub krzaczka. Wracamy po 5 minutach. Seweryn jest tam, gdzie był. Uffff. Mission completed choć wędlin już mi się odechciało.

Środa. Ten sam osiedlowy market, zakupy z udziałem 50% dzieci. Podchodzimy do lady z wędlinami. Pani ekspedientka ta sama co wczoraj.
A: Szynki czosnkowej poproszę 15 dag... pasztetu może...
S: Mama, siku!
A: Nie wierzę!
Pani ekspedientka: A gdzie ten mały co mu się wczoraj chciało?

PS: Olek obraziłby się za "tego małego", to po pierwsze. A po drugie już po znajomości została nam udostępniona toaleta "z tyłu sklepu".

1 komentarz:

asidabek pisze...

Oni mnie rozbrajają :))