piątek, lutego 20, 2009

Tajemnica...

W niedzielę Tomka urodziny. Plan jest piękny: pozbędę się dzieciaków i lecimy na miasto. Z dnia na dzień się jednak nie da, trzeba towarzystwo uprzedzić, żeby zaskoczeni nie zaczęli stawiać oporu.

Czwartek wieczorem:
A: Dzieciaki, a chcielibyście pojechać do cioci Maryli na jedną noc? Ciocia dla was przygotuje fajne zabawy, będziecie u niej spać, a następnego dnia rano mama po was przyjedzie
S: Taaaak!
O: Taaaaaaak!
S: A mogę zabrać tam do cioci komputer?
O: A mogę zabrać tez komputer i samochodzik?
S: A mogę zabrać zwierzątka?
O: A Zygzaka mogę zabrać?
S: A jak ja czegoś zapomnę to mi przywieziesz?
A: Tak, wszystko możecie zabrać, tylko nic nie mówcie tacie, to taka nasza tajemnica jest!

Piątek rano:
A: No faceci wstawać, mnóstwo śniegu na podwórku, ubierajcie się to jeszcze przed wjazdem do przedszkola zdążycie pobiegać
O: Nie do przedszkola, do Mandaryny!
A: Dziś jeszcze do przedszkola, jutro dopiero do cioci pojedziecie
S: A mogę zabrać komputer? I zwierzątka?
A: No możesz, powiedziałam Ci przecież, ale to dopiero jutro i nic nie mówcie tacie, to jest nasza tajemnica, ok?
S: Ja nic nie powiem.
O: Ja też nie powiem!

Piątek około południa, gadu-gadu:
A: Tomek, czy możemy w tym tygodniu pojechać na basen w sobotę rano zamiast w niedzielę?
T: Czy to ma jakiś związek z tym, że dzieciaki zabierają laptopy do ciotki Maryli?

Brak komentarzy: