czwartek, sierpnia 31, 2006

Dialog poranny z dwulatkiem

Wstęp: Ania ubrana, wymalowana, w pełnym uzbrojeniu, Seweryn dopiero co otworzył oczy, godzina 7.00

S: Dzie idzieś mamusiu?
A: Do pracy
S: Siam idę placi
A: Nie, ty jestes jeszcze za mały, mama musi iśc do pracy, żebys miał pieniądze na cukierki i zabawki
S: Siam idę placi i idę sklepu, lizaś
A: Hmmm, idziesz do pracy, a później do sklepu, żeby kupić lizaka?
S: Tak
A: No ale dzieci nie chodzą do pracy, jak podrośniesz to pódziesz
S: Nie, siam idę placi i olo też idzie placi

No tak, znam takiego jednego, który po zapoznaniu się z powyższą deklaracją od razu wysłałby dzieci w celu zszywania piłek, tudzież innej równie wdzięcznej roboty gdzieś w Chińskiej Republice Ludowej.
No co, niech mają dzieciaki na lizaki :)

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

chetnego do pracy zapraszamy do Plocka - siła robocza sie zagospodaruje piłek co prawda nie ma ale takie tam jakies pakowanie paczuszek do wysylki to zawsze mozna zastosowac w celach zarobkowych (loooodyyy!!!)