Wróciliśmy dziś z Dalekiego Wschodu - zrypani jak koń po westernie. W lodówce tylko lód, więc dawaj, dwa wózki i do sklepu. Idziemy, idziemy, już jakieś 20 min (niedziela jest przecież!!!). Całą drogę:
S: daj loda
A lub T: nie ma loda, już jadłeś dwa dzisiaj
itp itd.
a u kresu wędrówki Synuś Starszy:
Dzie sklep mama?? dzie sklep?? A tuuuu sklep!!! I tu ljody ciekają!!!
A nam ręce opadają!!!
PS: zachowano oryginalną fonetykę:)
PS2: zdjęcia wkrótce
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz